I. Pamięci Sługi Bożego Ks. Jana Jędrychowskiego CM (1899-1942)
Każdy, kto przechodzi przez cmentarz parafialny w Słomnikach, może zauważyć na nagrobku naprzeciw kaplicy cmentarnej otwartą księgę, na której znajduje się zdjęcie Sługi Bożego księdza Jana Jędrychowskiego i lakoniczna informacja o miejscu i roku stracenia. Niewielu jednak z nas zna historię życia tego, jak się okazuje, wyjątkowego Słomniczanina. Wydaje mi się, że warto to zmienić.
Inspiracją do bliższego zainteresowania się Postacią ks. Jana Jędrychowskiego była sugestia ks. Tadeusza Lalewicza, by jednemu z Kół Różańcowych Rodziców, jakie powstają w ostatnim czasie w naszej parafii, patronował Sługa Boży ks. Jan Jędrychowski. Koło powstało dnia 03.03.2015 roku, materiałów informacyjnych przybywało, a ponieważ są one według nas ciekawe i unikalne, uważamy za stosowne podzielić się nimi z Czytelnikami. Z uwagi na ich ilość i różnorodność będzie to cykl kilku publikacji.
Dnia 17 września 2003 roku rozpoczął się proces beatyfikacyjny grupy męczenników okresu II wojny światowej. Wśród zgłoszonych 122 kandydatów znajduje się Sługa Boży ks. Jan Jędrychowski.
Oto fragmenty Jego biografii opracowanej przez ks. dr Wacława Umińskiego.
1. Rys biograficzny
Ks. Jan Jędrychowski urodził się 23 maja 1899 roku, w Słomnikach w powiecie miechowskim, w diecezji kieleckiej, jako syn Jana i Franciszki Kurkiewicz. W roku 1915 został przyjęty do Małego Seminarium, w którym ukończył szkołę średnią. Do Zgromadzenia Księży Misjonarzy Św. Wincentego a Paulo wstąpił 23 września 1919 r. Studia filozoficzno-teologiczne odbył w Instytucie Teologicznym Księży Misjonarzy. Śluby święte złożył 19 lipca 1922 r. Po przyjęciu święceń kapłańskich 6 czerwca 1926 r. pracował jako wikariusz w Milatynie Nowym. Następnie pomagał w duszpasterstwie przy kościele pw. Św. Wincentego a Paulo w Krakowie na Kleparzu, pełniąc równocześnie funkcję kapelana w Zakładzie im. Helclów w Krakowie. Posługę w Zakładzie pełnił z wielkim oddaniem
i miłością.
2. Okoliczności aresztowania i śmierci
W domu kleparskim zastała go wojna. Ks. Jan w tym trudnym okresie starał się osobiście pomagać potrzebującym, jak również tę pomoc organizował.
Dnia 15 lipca 1940 r. gestapo wtargnęło do domu, zebrano misjonarzy i przedstawiono zarzuty prowadzenia działalności patriotycznej i antyniemieckiej (szczególnie poprzez rozprowadzanie pism podziemnych). Aresztowano 8 księży, a wśród nich Jana Jędrychowskiego i osadzono w więzieniu politycznym na Montelupich.
Jak wspomina ks. Malinowski, w więzieniu warunki były względne. Gorzej natomiast było na przesłuchaniach, podczas których misjonarze byli bici i maltretowani.
30 sierpnia 1940 r. w jednym z pierwszych transportów więźniów, został osadzony w obozie koncentracyjnym w Auschwitz-Birkenau, gdzie nadano mu numer 3687.
10 grudnia 1940 r., dwa dni po oddaniu się w opiekę Matki Bożej Niepokalanej nastąpił wyjazd grupy 78 duchownych do kolejnego obozu. Więźniowie prosili księży
o błogosławieństwo. Wiele osób zgromadziło się wokół ks. Jana, serdecznie go obejmując, niektórzy nawet całowali go po nogach, a on nie mógł się z tych uścisków wyzwolić.
12 grudnia 1940 r. w nocy w trzaskającym mrozie transport więźniów dotarł do obozu koncentracyjnego w Dachau. Umieszczono go w bloku 30, nadając mu nr obozowy 22246.
Na początku trafił do kuchni, skąd 3 razy dziennie dźwigał kotły z jedzeniem dla całego obozu, później także w kotłowni wodociągowej jak również na gospodarstwie obozowym, gdzie zginęło najwięcej księży. Pobyt w Dachau był dla niego trudnym doświadczeniem.
Na blok powracał posiniaczony, zmaltretowany, pokrwawiony. Nie szukał jednak u ludzi żadnego współczucia.
Wycieńczonego pracą i chorobami przydzielono do tzw. „transportu inwalidów”.
6 maja 1942 r. wywieziony został z obozu z grupą innych więźniów na zagazowanie.
3. Sylwetka duchowa.
Ks. Franciszek Malinowski – współbrat i współwięzień tak charakteryzuje jego postawę: „ Z ofiarnego domu i szczerze katolickiego wyrósł – nic więc dziwnego, że był kapłanem gorliwym. Było w nim coś z ducha św. Jana Vianeya, w poświęceniu coś ojca Jana Beyzyma, opiekuna trędowatych na Madagaskarze, a z prostolinijności coś ze św. Jana Chrzciciela. Nie znał on obłudy ani krętactwa. Nawet w więzieniu i w obozie wobec tych okrutnych zbrodniarzy nie umiał być innym. Z tej też przyczyny na każdym kroku esesmani i kapowie bili go bardzo okrutnie i dotkliwie. Na Montelupich prawie stale się modlił. Różaniec to jego ulubiona modlitwa. I tak dziwnym było tylko to, że jak na wolności zawsze umiał sobie radzić, tak tu w obozie, na wzór swego Mistrza Jezusa Chrystusa, na drodze Krzyża zdał się zupełnie na łaskę oprawców, na nic specjalnie nie reagując. Chciał jednak żyć, pragnął wrócić do Ojczyzny, do domu. Mając liczne plany na przyszłość, dla dobra bliźnich. W rozmowie w wolnej chwili na ten temat lubił rozmawiać. Śmierć 3 konfratrów, którzy przed nim zginęli bardzo go dotknęła. W cierpieniach był w sobie zamknięty, głęboko zawsze tak zamyślony, nigdy nie użalał się ani uskarżał. A w obozie przy zajęciach i pracy ciągle się modlił, przeplatał paciorki różańca. Czasem przez zapomnienie, że nie jest sam, wypowiadał słowa modlitwy głośno – i wtedy widać było, iż pragnął wciągnąć do modlitwy cały świat.
4. Opinia świętości
Analizując dokumenty można stwierdzić, że słuszną rzeczą jest zaliczenie ks. Jana Jędrychowskiego do grona męczenników, a tym samym błogosławionych.
Podczas pobytu w obozie narażając się na liczne szykany, gorliwie pełnił kapłańską posługę. Odznaczał się duchem modlitwy oraz zawierzenia całego życia Opatrzności Bożej.
W więzieniu i w obozie pragnął i starał się o ile możności, znajdować się wśród konfratrów, czy to dla wspólnej modlitwy – czy wzajemnego podnoszenia się na duchu lub rozmowy na tematy aktualne i pracy Zgromadzenia. On nigdy w tych pasiakach nie przestawał być misjonarzem – sługą innych i dla innych nawet w więzieniu w tej strasznej niewoli. Z innymi się dzielił ostatnim kęsem chleba – ostatnią łyżką strawy, choć jak inni, miał również niewiele.
Modlitwa o beatyfikację Męczenników Polskich okresu II wojny światowej.
Panie Boże, nasz najlepszy Ojcze, TY w każdym czasie ukazujesz swoją miłość ojcowską, a w świecie rozdartym przez walki i niezgodę czynisz człowieka gotowym do pojednania. Męczennicy za wiarę, wynoszeni do chwały ołtarzy, są znakiem zwycięstwa dobra nad złem, przebaczenia nad terrorem i przemocą. Ciebie, Boże Ojcze, prosimy, aby prace, jakie podejmujemy w nowym procesie beatyfikacyjnym Polskich Męczenników, zostały pobłogosławione – i Twoją mocą i Twoją miłością. Niech męczeńska śmierć naszych rodaków w nieludzkim czasie, na ziemi, która stała się także nieludzka za sprawą nienawiści, była znakiem pojednania, a dla nas rękojmią Twojego, Ojcze, miłosierdzia.
Prosimy Cię zatem, abyś umocnił nas w wiernej służbie Tobie, chwała zaś Męczenników, myślimy nade wszystko o tak bliskim nam ks. Janie Jędrychowskim, Twoim Słudze, którą potwierdzi Chrystusowy Namiestnik, niech oznacza dla nas dar czasu, który na nowo czynisz swoim, a dzięki miłości czynisz także naszą ziemię przestrzenią swojej nowej z nami i dla nas obecności. Niech to sprawi Chrystus, który jest koroną Świętych, i Pani nasza, Królowa Męczenników. Polecamy to Tobie, Dobry Ojcze, przez Chrystusa, Pana naszego. Amen.
Ojcze Nasz… Zdrowaś Maryjo… Chwała Ojcu.
W następnych artykułach opublikujemy m. in.
- Rodzinne wspomnienia i pamiątki
- Historię Obrazu Jezusa Milatyńskiego związaną ze Sługą Bożym ks. J. Jędrychowskim.
Maria Jędrychowska
Ewa Warda-Kaszuba